Posted by on 7 września 2013

 

nietypowa kapliczka….
Zza płotu wyglądają ciekawskie głowy, na drzewach tkwią nieruchome samoloty. Dziad z Babą czekają na podanie ręki a stary ul straszy widłami.
to właśnie ogród, pracownia i dom miejscowego artysty Józefa Chełmowskiego. Najpiękniejsze miejsce na kaszubach.


Czas staje. czas stanął. Pan Józef poszedł piechotą do swoich aniołów 2 miesiące temu.Jest to co zostawił, udając się do nieba.

Spędzamy dzień z Panią Jadwigą, żoną. Jej dziełem jest ogród, choć do tego z trudem się przyznaje. Ogród wielu cudów. Wielu sentymentów.


Pani żona drugiego planu. Choć pytana , czy nie korciło ją nigdy drewno, farby, płótna wzdryga się… „a kto by obiad ugotował, a kto by porządek utrzymał,
a kto by w piecu napalił”. Współtwórca. Przyzwolenie dla twórcy.
W pracowni leżą wiórki, po ostatnim aniołku. czas przeszły. Na stole przed domem suszą się zebrane kwiaty, na nasiona. czas przyszły.

Mamy ten zaszczyt, by wejść do domu. Do pokoju gdzie Pan Józef malował. kolorowe słoiczki czekają. pędzelki niecierpliwią.
Stoimy splecione ramionami. ze wspólnymi stratami. są, byli,odeszli. nietrwali. więc co przetrwa?
Dzielna Pani Jadwiga.

 

W ogrodzie natomiast czuć życie. Szeregi uli-rzeźb goszczą pszczoły. Kwiaty szaleją, lecz cierpią -brak deszczu. Tutaj są plany. Tu się przytnie, tam wyrwie i posieje.

Jest lato więc jest pomoc. Studenci. za chwilę wyjadą.
Przydałby się ktoś na stałe. idzie zima.

co jest – sfotografowałam. wyciskając co się da z małego czerwonego kompakcika.
oby szybko tam wrócić.

Miejsce absolutnie wyjątkowe, gościnne, potrzebne. „sesjowate”…
nie-do-zapomnienia. polecam!